Rozdział z
dedykacją dla Natalii.
Ty dobrze wiesz za co i dlaczego:)
Ty dobrze wiesz za co i dlaczego:)
I chociaż nie
jest ani trochę tak wyjątkowy jaki powinien, to mam nadzieję, że ci się choć
odrobinę spodoba ;D
___________________________________________
___________________________________________
Po zgryźliwych uwagach wymienionych z
Potter’em stwierdziłam, że klimat tej imprezy mi nie odpowiada, rzecz jasna nie
ze względu na towarzystwo, ale huk i zamieszanie jaki ono wokół siebie robiło.
Poza tym byłam zmęczona krążeniem po Hogsmeade, w końcu przeżycie z Syriuszem
prawie całego dnia było nie małym wyczynem. Udałam się więc do biblioteki, by
znaleźć tam wszystkie książki potrzebne mi w następnym dniu do nauki i
napisania wypracowań. Zajęło to dłuższą chwilę i z pewnością zostałabym tam
dłużej gdyby było choć odrobinę wcześniej. Na powrót do dormitorium wybrałam okrężną
drogę, później w myślach przeklinając mój „genialny” pomysł.
-
Gdzie byłaś? – spytał Syriusz, kiedy tylko pojawiłam się w pokoju wspólnym.
-
W bibliotece – odpowiedziałam, na dowód podnosząc na wysokość twarzy egzemplarz
„Wybitnych
osiągnięć w czarowaniu”, który nie zmieścił się już w mojej torbie.
-
W bibliotece? – spojrzał na mnie tak, jakbym przed chwilą powiedziała, że co
najmniej kąpałam się z hipogryfem.
-
Tak – odrzekłam powoli, przeciągając środkową literę. - To takie pomieszczenie
gdzie można znaleźć wiele książek. Jeśli choć na chwilę się skupisz i pierwszy
raz w życiu ruszysz głową, to może nawet zdasz sobie sprawę z tego, że istnieje
coś takiego w naszej szkole.
-
Wyobraź sobie… - ale już nie dosłyszałam, co mam sobie wyobrazić.
Nie
wiem skąd wzięła się ta dziewczyna, ale jak wygłodniałe zwierze rzuciła się na
Black’a popychając go na ścianę i całując. Zamarłam przyglądając się tej scenie
z lekkim niedowierzaniem i pewnego rodzaju irytacją.
-
Co... Co t-ty robisz? – zapytał między pocałunkami i położył ręce na jej
ramionach, odpychając blondynkę nieco brutalnie.
-
Kto jak kto, Black, ale ty chyba powinieneś wiedzieć – wymruczała odsuwając się
niechętnie.
-
Cholera, Emily ile razy mam ci powtarzać, że między nami koniec? – prychnął,
obrzucając ją pogardliwym spojrzeniem.
-
Ale… Ja myślałam… - wykrztusiła zawiedziona i spojrzała na niego błagalnie. Jej
ciemne oczy momentalnie napełniły się łzami.
-
Źle myślałaś – odparł szorstko.
***
Weszłam z Lily i Agnes do Wielkiej Sali,
po czym zajęłyśmy miejsce przy stole Gryffindoru. Nieprzytomnym wzrokiem
wpatrywałam się w pusty talerz czując, że jakaś dziwna, magnetyczna siła
przyciąga ku niemu moją głowę. Aby uniknąć tego, pewnie niezbyt przyjemnego
zderzenia, podparłam ją, przykładając pięść do policzka. W końcu przetarłam
dłońmi oczy i spojrzałam na zegar wskazujący kilka minut po godzinie ósmej. Chwilę
później do sali wleciało mnóstwo sów, które zaczęły krążyć na stołami z listami
i paczuszkami, poszukując ich adresatów. Przed Agnes wylądował Prorok Codzienny.
-
Coś ciekawego? – zapytałam, kiedy zobaczyłam jej zaskoczoną minę.
-
Trzymaj – powiedziała podając mi gazetę.
Wzięłam
ją do rąk i od razu w oczy rzucił mi się wielki nagłówek: Kolejne ataki w Londynie. Zaczęłam czytać:
Wczoraj, w późnych
godzinach wieczornych doszło do masowych napaści na czarodziejów. Grupa aurorów
wezwana przez Ministerstwo Magii ustaliła, że sprawcy ataków posługiwali się
czarną magią, a ich ofiary pochodziły wyłącznie z rodzin mugolskich. Troje
poszkodowanych przebywa obecnie w szpitalu św. Munga. Minister zapewnia, że
aurorzy są już na tropie złoczyńców.
-
Ta, jasne. Oni zawsze są „na tropie”… Aż strach wracać do domu – mruknęłam
oddając gazetę jej właścicielce.
-
Racja, gdzie jak gdzie, ale tutaj jest bezpiecznie – przyznała Agnes.
-
No chyba, że się spotyka zrozpaczone puchonki.
Lily
zaśmiała się słysząc te słowa.
-
Daj spokój… Pewnie myślała, że coś między wami jest.
-
Bo jest. Beznadziejna przepaść intelektualna – stwierdziłam uśmiechając się pod
nosem.
***
Wchodząc do dormitorium usłyszałam cichy
szloch. Katie siedziała na łóżku z podkulonymi nogami i twarzą ukrytą w
dłoniach. Podeszłam do niej nie mogąc nic z siebie wykrztusić. Usiadłam obok
kładąc rękę na jej ramieniu.
-
Katie…
-
Dlaczego on mi to robi… - wyszeptała łkając jeszcze bardziej, co spowodowało,
że z trudem łapała oddech. – Dlaczego mnie ig… Ig-gnoruje?
***
Na ziemie zaczęła spadać niezliczona
ilość kropel chłodnego deszczu. Za oknem rozbłysła pierwsza błyskawica, przecinając
ciemnogranatowe niebo nad zamkiem. Uwielbiałam taką pogodę, choć zwykle
wprawiała mnie w głęboką zadumę i melancholię. Siedząc w bibliotece, która ze względu na
ciężki rok przygotowujący do SUMów stała się – zaraz po dormitorium - najczęściej
uczęszczanym przeze mnie miejscem, nie potrafiłam się na niczym skupić. Mój wzrok płynnie przesuwał się po stronnicach
książki do obrony przed czarną magią, ale myśli krążyły w zupełnie innym
kierunku. Ciągle miałam przed oczami obraz z ostatniego wieczoru. Drobną,
niepozorną blondynkę rzucającą się z impetem na Syriusza.
Wiedziałam, że nie mam prawa do takiego
myślenia. Nie mogłam być o niego zazdrosna, w końcu był jednak moim
przyjacielem, mimo tych wszystkich kłótni i obelg, które przez ostatnie lata
kierowałam w jego stronę. A jednak coś we mnie pękło. Z dnia na dzień zaczęłam
zdawać sobie sprawę z tego jak bardzo mi na nim zależy. Tam, w Hogsmeade
pokazał, że prawdziwy Syriusz różni się od tego, którego sama wykreowałam w
swojej wyobraźni.
-
Jesteś tu? – dopiero teraz zauważyłam dłonie Lily, machające mi przed oczami.
-
A, tak. Zamyśliłam się – odparłam prostując się na krześle.
Rudowłosa
przyglądała mi się uważnie, jakby obawiała się, że coś jest nie w porządku.
Usiadła obok zaglądając do leżącej przede mną książki.
-
Nauczyłaś się czegoś? – zapytała po chwili.
Zastanawiałam
się nad odpowiedzią. Czego nauczyłam się prócz tego, że moje uczucia co do
Black’a zaczynają wydawać się mi samej dziwne? No cóż, po pierwsze nie wiedziałam
dokładnie, kiedy to się zaczęło. Po drugie, te uczucia były na tyle
spontaniczne, że momentami wątpiłam w ich autentyczność, a po trzecie…
-
Cicho – mruknęłam, starając się jak najszybciej wyrzucić Black’a z moich myśli.
– Lepiej powiedz, co zamierzasz zrobić z James’em.
-
No cóż – zaczęła, momentalnie się czerwieniąc. – Chyba nic nie mogę zrobić.
___________________________________________
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale zdradzę, że powinno być w nim dużo Luniaczka ;D
Nie wiem, kiedy pojawi się kolejny rozdział, ale zdradzę, że powinno być w nim dużo Luniaczka ;D
Tą beznadziejną przepaścią intelektualną to mnie rozwaliłaś :) Rozmowa Syriusza i Shanti o bibliotece była... ok. zaczyna mi brakować pozytywnych przymiotników XD Skąd ty bierzesz takie pomysły?! Rozdział najbardziej podobał mi się ze wszystkich. Nie życzę ci weny, bo każdy ci tak piszę więc życzę czasu. Eh nie umiem pisać komentarzy.
OdpowiedzUsuńOjoj, to się Shanti wkopała w uczuciowy metlik z Blackiem w roli głównej ^^ kurde, nie wiem co mam o tym myśleć, uwielbiam Łapę, ale jest on jednocześnie taki... Nierozwazny. Mam nadzieję, że dziewczyna nie będzie mocno cierpieć z jego powodu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
[siostra-harryego-pottera.blogspot.com]
Rano sprawdzam pocztę, a tu BUM!! Nowy rozdział! Czekaj babcia mnie woła... Ok, już ;p Rozdział mi się podoba ( tak jak każdy z twoich ) Najlepszy cytat: "- Tak – odrzekłam powoli, przeciągając środkową literę. - To takie pomieszczenie gdzie można znaleźć wiele książek. Jeśli choć na chwilę się skupisz i pierwszy raz w życiu ruszysz głową, to może nawet zdasz sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego w naszej szkole." Aż się uśmiechnęłam! Będzie Lunio! Hip hip Hurej! Czekam na nową notkę i pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuńHej! Heh, ja także o północy skusiłam się na przeczytanie Twojego rozdziału, jednak już nie chciałam ryzykować pisaniem komentarza o tak późnej porze, bo jeszcze bym napisała jakieś głupstwa ;p.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie, rozdział krótki, ale bardzo mi się podoba ;D. Szkoda, że bardziej szczegółowo nie opisałaś tych zgryźliwych uwag pomiędzy Potterem a Sheppard ;D.
A potem rozwaliło mnie to, jak ta dziewczyna rzuciła się na Blacka. Jego mina musiała być bezcenna! xD Po prostu uwielbiam takie akcje ;p.
O,no proszę, proszę.Jakie to piękne myśli ma Shanti na temat Łapci ^^. Czyżby z tej znajomości miało rozwinąć się coś potężniejszego? ;D. Bardzo ciekawa jestem, jak to będzie dalej ;D.
Pozdrawiam! ;)
[depths-of-truth.blogspot.com]
I Syriusza! Syriusza jak dla mnie jest zdecydowanie za mało. Ale teraz, kiedy Shanti już coś o nim więcej rozmyśla mam nadzieje że będzie go więcej. Mam chyba obsesje na jego punkcie, ale już jest za późno, żeby coś na to poradzić. :)
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńHaha! Ale to musiał być szok dla Shanti, gdy a Emily tak nagle rzuciła się na Syriusza! No... dla niego samego w sumie też:D No i czyżby Shanti zaczęła zakochiwać się w Blacku? No, no...
Ja nie wiem, skąd Wy bierzecie tyle weny! Pisz szybko nowy rozdział!
Pozdrawiam!
[iluzja-zla.blogspot.com]
Hm. przyznam, że przeczytałam całe ^ ^ Sylwia świadkiem :D Opisy zajebiste :D. popracuj nad dialogami i stosuj jeszcze więcej przymiotników .Ale mimo to, jest suuuuuuuper, Łosiu <3.
OdpowiedzUsuńDziękuuuuuuuuuuuje za ten fenomenalny dedyk . ^^
: ***
Och fajny dział ! :) Kiedy go przeczytałam, trochę się zamyśliłam. No niby Syriusz zauroczył się w Shanti, ale wolałabym żeby był z Katie....Remus bardziej pasuje do panny Sheppard...Kocham rozmowy Syriusza i Shanti XD
OdpowiedzUsuńSorka, że wcześniej nie skomentowałam xD
OdpowiedzUsuńRozdział podoba mi się i więcej nic nie napiszę, bo mało mam czasu xD
Nowy rozdział na http://zaklinacze-dusz.blogspot.com
Miłego czytania
Duuużo weny xD
Hej! Chciałam Cię tylko poinformować, że z pewnej przyczyny blog depths-of-truth został przeniesiony na nowy adres. Więcej informacji na przekleta-prawda.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Przeczytałam wszystkie rozdziały i powiem, że bardzo mi się podoba jak rozwijasz akcję. Coraz ciekawsze. Chociaż sama nie wiem kogo bardziej lubię Syriusza, czy Remusa? Hm... :D Może następny rozdział mi to wyjaśni.
OdpowiedzUsuń