Harry Potter - Empty Caldron -->

wtorek, 17 lipca 2012

6. „W życiu nic nie jest proste”.


 Nie mogłam uwierzyć w to, co przed chwilą się stało. I z pewnością bym nie uwierzyła, gdyby nie namacalny dowód – Black, odgarniający mi z twarzy moje ciemne kosmyki włosów. Wciąż leżałam na zimnej posadzce. Patrzyłam w bok, starając się w ten sposób uniknąć z nim kontaktu wzrokowego. Bałam się spojrzeć mu w oczy. Było mi wstyd przed samą sobą, że dopuściłam do takiej sytuacji.

Musiał wyczuć moją dezorientację, strach. Wstał, a ja  natychmiast się podniosłam. Chciał mi pomóc, podając rękę, ale to zignorowałam. Denerwował mnie uśmiech goszczący na twarzy Black’a . Przez chwilę miałam ochotę wyrwać mu jego własną różdżkę i trafić go porządnym zaklęciem, ale o dziwo znów się powstrzymałam. Cóż, czasem jestem zbyt dobra.

- Co ty sobie wyobrażasz? – zapytałam podirytowana.

- Przestań. Przecież wiem, że od dawna ci się podobam. Masz do mnie ewidentną słabość – powiedział ciągle się szczerząc.

Strzepnęłam kurz z mojej szaty, po czym spojrzałam na niego z nieukrywanym obrzydzeniem.

- Skąd wyciągasz takie wnioski?

- Choćby stąd, że uratowałaś mnie ostatnio przed kolejnym szlabanem.

- Ratowałam Snape’a! Przed tobą!

Zawsze wiedziałam, że Black błędnie interpretuje moje intencje, ale nie zdawałam sobie sprawy z tego, że jest z nim aż tak źle w tej kwestii.

- Kłamiesz – mruknął natychmiast. - Niby dlaczego miałabyś go ratować?

- Hmm, pomyślmy… - odpowiedziałam udając zamyślenie. – Może dlatego, że jest przyjacielem Lily? A teraz wybacz, ale chciałabym to dzisiaj skończyć – powiedziałam wskazując na skrzynie z piłkami do Quidditch’a.

- Zamierzasz to robić bez różdżki? – spojrzał na mnie tak, jakbym co najmniej postradała zmysły.

- To nie w porządku – odparłam ze złością.

Syriusz jednak zdawał się nie przejmować tym, co jest w porządku, a co nie. Podszedł do stosu skrzyń i zaczął je czyścić zaklęciem Chłoszczyść. Wiedziałam, że nic na to nie poradzę, a nie ma co ukrywać – przecież i mi było tak wygodniej, więc usiadłam pod ścianą przyglądając się jego poczynaniom. Najgorsza była świadomość, że przede mną jeszcze prawie godzina, w czasie której będę zmuszona do przebywania z nim sama w jednym pomieszczeniu.

W końcu po czasie, który zdawał się być nie jedną godziną, a kilkoma, oraz po co najmniej kilkunastu kąśliwych uwagach otworzyły się drzwi. Stanęła w nich profesor McGonagall.

- Widzę, że całkiem nieźle sobie poradziliście – powiedziała rozglądając się i oddając nam nasze różdżki (a raczej moją i Peter’a). – Możecie już wracać do dormitorium.





***





W Pokoju Wspólnym było prawie pusto. Domyśliłam się, że to przez porę kolacji – wielu uczniów musiało być jeszcze w Wielkiej Sali. Przy jednym ze stolików dostrzegłam Remusasiedzącego przy stosie książek i przepisującego coś z nich na pergamin. Podeszłam do niego niepewnie. Ciągle dawały znać o sobie moje emocje, wywołane zajściem w czasie szlabanu.

- Już jesteś? – zapytał maczając swoje pióro w atramencie.

Usiadłam obok niego zamyślona. Nie chciałam, by ktokolwiek się o tym dowiedział, a zwłaszcza Remus. Obawiałam się tylko, że Black może się pochwalić swoim kolegom, gdy będą w pokoju. No i Katie… Gdyby o tym usłyszała na dobre popsuły się relacje między nami.

- Wszystko w porządku? – spojrzał na mnie zaniepokojony. – Bardzo się wściekła?

- Kto? – spytałam nie bardzo zastanawiając się nad tym, co przed chwilą usłyszałam.

- McGonagall… Przecież byliście teraz u niej w gabinecie, prawda? – zapytał, był coraz bardziej niespokojny.

- A, t-tak… - wybełkotałam. – Nic nie mówiła.

-  Zupełnie nic? – zdziwił się. - Więc co się stało?

Nie patrzyłam na niego, a na okno, a właściwie widoki za nim. Było już prawie ciemno.  Wpatrywałam się w ledwo widoczne, szybujące po niebie ptaki.

- Chciałabym ci powiedzieć, ale…

- Ale?

- Nie wiem czy mogę ufać osobie, która nie jest wobec mnie do końca szczera – mruknęłam cicho.

- Shanti… - powiedział łamiącym głosem - To nie jest takie proste jak ci się wydaje…

- W życiu nic nie jest proste! Zdajesz sobie sprawę z tego jak okropnie się czuję, kiedy unikasz ze mną rozmowy? Kiedy omijasz jakiś temat, bo tak ci wygodniej? – poczułam jak do moich oczu napływają łzy. Byłam zmęczona tym dniem, a zwłaszcza wszystkimi emocjami z nim związanymi. – Teraz też mi nie odpowiesz… Cóż, nie będę ci przeszkadzać…

Podniosłam się i wyszłam z dormitorium. Nie chciałam, by widział jakąkolwiek oznakę mojej słabości. Nie bardzo wiedziałam gdzie idę. Szłam szybkim krokiem przez korytarz, aż w końcu trafiłam do jakiejś pustej klasy. Usiadłam na jednym ze stolików, nogi kładąc na krzesełku. Lekko się nachyliłam i ukryłam twarz w dłoniach. Chwilę później usłyszałam kroki za moimi plecami. Wiedziałam, że to Remus. Podszedł do mnie i usiadł obok, milcząc przez chwilę.

- Przepraszam… - powiedział cicho.

Nie odezwałam się, podniosłam tylko głowę i pierwszy raz tego wieczoru spojrzałam mu w oczy. Zrobił to samo. Niepewnie otarł kciukiem łzę spływającą po moim policzku.

- Chodź tutaj… - szepnął, po czym przytulił mnie do siebie.

Czułam nienaturalnie szybkie bicie jego serca. Delikatnie pocałował mnie w czoło, gładząc ręką moje włosy. Przymknęłam oczy i wtuliłam się w jego ramiona. Było mi zdumiewająco dobrze i pragnęłam tylko, by ta chwila trwała jak najdłużej. Te pozornie proste czynności sprawiły, że poczułam się szczęśliwsza.

- Posłuchaj… - zaczął po dłuższym czasie. – Masz  rację, niesłusznie postąpiłem nie mówiąc ci o wszystkim, ale… - jego głos ponownie się załamał.

- Remus…

- Chcesz wiedzieć, co wydarzyło się tamtej nocy? – przerwał mi nieco pewniejszym tonem.

Powoli się od niego odsunęłam i nieśmiało skinęłam głową.

- Na pewno zastanawiałaś się przez te wszystkie lata, dlaczego tak często znikam.

Zamilczał. Wpatrywałam się w niego ze skupieniem.

– Z pewnością musiałaś zauważyć też, że dzieje się tak co miesiąc… Wiem, że domyślałaś się tego wcześniej, ale chciałbym, żebyś usłyszała to ode mnie.

W tej chwili zaczęło dochodzić do mnie to, co Remus chciał mi powiedzieć. Miał rację, myślałam o tym wcześniej. Mimo, że ten zawsze zasłaniał się a to chorą matką, a to problemami ze zdrowiem, czasem przychodziło mi do głowy, że powód jego tymczasowych zniknięć ze szkoły był zupełnie inny.

- Gdy byłem jeszcze dzieckiem, zostałem pogryziony przez wilkołaka – kontynuował drżącym głosem. – Dumbledore zrobił wszystko, by przyjąć mnie do szkoły, ale ze względu na moją… przypadłość nie było to proste. W końcu co miesiąc zamieniałem się w potwora…

- Więc w tą noc…

- Była pełnia – dokończył za mnie. – Na pewno słyszałaś o Gudgeon’ie. Nie wiem, co robił w nocy poza szkołą, ale z pewnością nie wybrał dobrej pory na przechadzkę. Szedłem do mojej kryjówki, by tam przejść przemianę. Niestety trochę się spóźniłem… Prawdopodobnie go zaatakowałem. Tak naprawdę mało pamiętam z tamtej nocy…

- Ale… Czy on teraz…

- Miał wielkie szczęście, że skończyło się tylko na zadrapaniu – ponownie wyprzedził moje pytanie. – Ktoś musiał go uratować. Dumbledore gdy się o tym dowiedział zmodyfikował mu pamięć tak, by myślał, że zrobiła mu to wierzba bijąca…

Byłam w szoku, ale starałam się to ukryć najlepiej jak tylko potrafiłam. Moje przypuszczenia, dotychczas wydające się całkiem nieprawdopodobnymi się sprawdziły. Wiedziałam, że to dla niego trudne i pewnie spodziewał się okropnej reakcji.

- Dlaczego tak długo przede mną to ukrywałeś…? – zapytałam w końcu.

- Shanti, czy ty się słyszysz? Jestem wilkołakiem…

- Co nie zmienia faktu, że wciąż jesteś tym samym, wspaniałym człowiekiem – szepnęłam.

___________________________________________________

Nie wiem czy jest dobrze. Ta końcowa rozmowa między Shanti, a Remusem była trochę ponad moje siły, ale mam nadzieję, że w miarę się podobała. Nagły przypływ weny zrobił swoje i rozdział skończyłam pisać o czwartej czterdzieści dziewięć nad ranem. Taak, mam ten problem, że jak już ona przyjdzie, to muszę ją wykorzystać, bo niedługo później oserwuję jej ewidentny spadek... ;p
Następny rozdział ukaże się prawdopodobnie pod koniec następnego tygodnia, gdyż w czwartek wyjeżdzam na pare dni. Plus jest taki, że będę miała ze sobą laptopa, więc z pewnością będę czytała wasze opowiadania :)

10 komentarzy:

  1. Chyba przekonuję się do Syriusza...chociaż sama nie wiem. Nie powinien jej całować. Ani wyciągać takich wniosków. Z drugiej strony Remus...jest taki uroczy, miły i w ogóle idealny, a Shanti chyba jest w nim zakochana po uszy ^^ Fajny rozdział, miło mi się czytało ;) Zapraszam do mnie u mnie kolejny dział xd
    http://tajemnice-hogwartu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyżby Syriusz poczuł się odrobinkę zbyt pewnie? Remus <3 Wiem to zaczyna być nudne ale co tam ;)
    Jak dla mnie rozmowa ok. W sensie, że nie jest wybrakowana albo coś w tym stylu.
    Fajnie, że wyszystko jej wytłumaczył.
    Widzę, że trochę pozmieniałaś.. Ładnie ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :). Rozdział z całą pewnością mi się podobał, jak i te poprzednie. A tą końcową rozmowę pomiędzy Remusem a Shanti opisałaś naprawdę dobrze i według mnie nie ma się właściwie czego przyczepić ;).
    Tak się zastanawiałam nas tymi kontaktami Shanti-Syriusz oraz Shanti-Remus. Czy to możliwe, żeby TEN Syriusz coś do niej poczuł, czy to tylko jego wyobraźnia? No i, czy Shanti z Remusem się tylko przyjaźni? Bo mam takie wrażenie jakby oni coś do siebie czuli, ale jeszcze o tym nie wiedzieli...
    W każdym bądź razie, jeśli to nie stanowiłoby problemu, to chciałabym być informowana o nn, a ja sama dodaję Cię do linków ;D.
    Pozdrawiam!

    [depths-of-truth.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  4. Remus & Shanti <3
    Shanti & Remus <3

    Booooooooooooooooooooże!
    Cudowne!
    Cudowne!
    Mam nadzieję, że Shanti będzie z Luniem!!!!
    Syriusz, jest okropny!
    ( ale przyznaję, ze czytam bloga o nim ) ;p
    No, bo leci na każdą dziewczynę..
    Niech zostawi Shanti w spokoju !
    Informuj mnie o nowych notkach na http://harry-potter-and-the-end-of-time.blogspot.com
    Dziękuję ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahaha! Wiedziałam, że ten wypadek Remusa to pełnia :D. Czyż nie jestem genialna? (A raczej nie jesteśmy, bo nie tylko ja to podejrzewałam).
    Cóż... po przeczytaniu tej notki... uważam, że Shatni POWINNA być z Remusem. Black jest zbyt pewny siebie i... nie wiem. Ta rozmowa Lunatyka z dziewczyną była taka szczera... no i ona zrozumiała jego problem. Wiesz, mam na myśli to, że w blogach, które czytałam, gdy ktoś dowiedział się, że Lunatyk jest wilkołakiem - wrzeszczał w niebo głosy i odwracał się potem od chłopaka. Cieszę się, że nasza panna Sheppard tego nie zrobiła.
    Cóż dodać... chyba nic. Czekam na nową notkę i proszę o dalsze informowanie, tylko, że od teraz na http://iluzja-zla.blogspot.com
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz! Napisz mi o tym na HTTP://ILUZJA-ZLA.BLOGSPOT.COM !

    OdpowiedzUsuń
  7. Obiecuję, że poprzednie rozdziały też skomentuję, ale jestem na tyle nieogarnięta, że niestety nie wiem, kiedy to nastapi.
    Wszystkie czytam, naprawdę, ale nie komentuję na bieżąco i potem wychodzą z tego kwiatki w stylu rozdział napisany w maju, a komentarz mój dodany w lipcu. Postaram się ogarnąć, ale cudów nie obiecuję.
    No, ale wracając do tego rozdziału.
    Po pierwsze podoba mi się;)
    Błędów nie widziałam. To tyle jeśli chodzi o stronę techniczną.
    Jeśli chodzi o rozmowę na końcu, między Shatni, a Remusem, to jest OK, w każdym razie na pewno była szczera.
    Cieszę się też, że dziewczyna się od niego nie odwróciła. Bardzo się cieszę.
    A Syriusz trochę zbyt pewny siebie;) W każdym razie taki na pewno się poczuł;)
    Cóz czekam na nowy rozdział i pozdrawiam
    Asia(A&J)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział na: zycie-cassie.blogspot.com
      No i informuje cię, że dodałam twojego bloga do linków. A teraz lecę czytać twoje cudeńka. No i bardzo bym chciała, żebyś powiadamiała mnie o nowych rozdziałach. :)

      Usuń
  9. Sorka, że dopiero teraz piszę, ale byłam na małych wakacjach z deszczem bez neta i nie miałam jak napisać komenty.
    Szablon świetny! Po prostu super! xD Kolor przypomina mi lody, więc przez ciebie chyba zrobię mały wypad do zamrażarki xD (nie wiem dlaczego to piszę :))
    Co do rozdziału - świetny! Naprawdę lubię czytać te opowiadanie xD
    Gdyby coś, to przeniosłam swojego bloga na blogspot, bo onet już mnie za bardzo wnerwił... Więc na spocie informuj o nowych notach, okay?
    Weny mnóstwo życzę xD

    [www.zaklinacze-dusz.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń